
13 wrz Nasze chorwackie wakacje
Udało się ! Zebrałam wszystkie myśli w jedno i przygotowałam naszą fotorelację z chorwackich wakacji . A było to tak… Wiosną tata Mai kupił przyczepę campingową z myślą o „wakacjach marzeń” jak to sami nazwaliśmy. Planów były tysiące ! Emocji z tym związanych jeszcze więcej. Cel był jeden : Chorwacja. Tak! Chcieliśmy te wakacje spędzić właśnie tam. A, że ( mam takie wrażenie ) połowa Polaków obrała ten właśnie kierunek podróży to czuliśmy się tam prawie jak u siebie. Na campingu, na plaży, na ulicy , w pobliskim warzywniaku czy piekarni wszędzie było „nas pełno” 😉
Przez 17 dni objechaliśmy Chorwację od Opatii , która była naszym pierwszym punktem docelowym na odpoczynek i „naładowanie baterii” , po Omiš, Makarską, Dubrovnik i Šibenik . To były nasze wakacje marzeń i przygoda życia ! Dlaczego ? Dotychczas wakacyjne wyjazdy opierały się na rezerwacji wycieczki all inclusive , spakowaniu walizki i kilkugodzinnym locie. Wszystko zaplanowane, zgodne z terminami, lecimy, cieszymy się słońcem i wracamy. Nie..,nie mówię, że nie skorzystamy już z podróży i wakacji last minute, bo planujemy coś posezonowo na jesienną chandrę. A te chorwackie wakacje były i będą dla nas niezapomniane ! I dla tej lazurowej wody, ciepłych nocy, poranków z kubkiem kawy i widokiem na morze, wspólnego kucharzenia, dzielenia się domowo-campingowymi obowiązkami i ze świetnym „dream team’em” warto było spędzić dobę w podróży i przejechać łącznie prawie 4 tysiące kilometrów.
Camp Solaris Šibenik
Na naszym Instagramie na bieżąco dzieliłam się z Wami relacją z pobytu w chorwackich miasteczkach. Często pytaliście, jak Maja zniosła podróż, bo to były jej takie pierwsze wakacje. Mimo, że zahartowana od małego, bo zaczęliśmy wyjeżdżać z nią jak miała 3 miesiące , to obaw ja-matka miałam wiele. Serio… I w drodze powrotnej do Polski to ona była dzielniejsza ode mnie…
Jak dla mnie Maja całą podróż w samochodzie do Chorwacji, między miastami, gdzie pokonywaliśmy dość spore odległości kilkuset kilometrów, a także w drodze do domu, zniosła bardzo dzielnie ! Noce praktycznie całe przespane, poranki ze śniadaniem na postoju parkingowym były dla niej czymś nowym , pełnym przeżyć. W ciągu dnia uratowały nas Smerfy i Kubuś Puchatek zgrany na tablecie , ciastolina, „rysowanki”, Luis Fonsi ze swoim hitem „Despacito” według Mai „Pasadido” i moje-mamine opowieści, bo część wierszy Brzechwy znam już praktycznie na pamięć 😉 W podróży samochodem zazwyczaj Maja śpi nadprogramowo i tak też było, w ciągu dnia ucinała sobie nawet dwie drzemki, wiadomo, zmęczenie i znużenie robiło swoje…sama też spałam.
Chcecie wiedzieć jak wyglądają wakacje z 3latką na chorwackim campingu ?
Bezproblemowo ! Żartowałam…. 😉
Nie będę Wam tu koloryzować. Tak serio, to na jej mniejsze i większe wybuchy buntu, złości, fochów…w sumie jak zwał tak zwał 😉 To wakacje były bardzo udane ! Te jej buntownicze ( podobno to typowe dla 3latków ) zachowania chyba ja za bardzo brałam do siebie… No ale, taki los matki, przejmująca, panikująca… Chyba za bardzo! I wiecie, tak z perspektywy czasu to ja się jej nie dziwię, w obcym kraju, ciągła zmiana miejsc, dzień tu, dwa dni tam… namieszaliśmy jej trochę. Te wakacje były próbą radzenia sobie z własnymi emocjami, z dala od domu, praktycznie co 3 dni w innym miejscu, dzieląc obowiązki na czworo i dość małą przestrzeń domu na kółkach na pięcioro. Było lepiej i gorzej. Każdy z nas potrzebował chwili dla siebie, momentami tych chwil brakowało. Zawsze przyzwyczajeni byliśmy do własnej łazienki, przestronnej sypialni, i swobody ruchu. Tak ! Tej swobody czasami chyba najbardziej potrzebowaliśmy wszyscy, łącznie z Mają. Dlatego podziwiam tego małego człowieka za wytrwałość na naszych chorwackich wakacjach.
Most na wyspę Krk
A to w skrócie nasza codzienność campingowa…
W ciągu dnia : plaża-morze-morze-plaża , spacery, zwiedzanie miast, zachody słońca i przesiadywanie pół nocy na plaży. Bo te noce były bardzo ciepłe! Każdy dzień wykorzystywaliśmy maksymalnie z podziałem obowiązków miedzy naszą czwórkę, kto gotuje, kto pędzi rano do pobliskiego sklepu, a kto zmywa po śniadaniu czy obiedzie. Bywało, że dogadywaliśmy się bez słów 😉 Pola campingowe zmienialiśmy 4 razy, każdy był inny, każdy nas zupełnie inaczej zaskoczył. Na dwóch campingach był basen, na jednym z ostatnich morze mieliśmy dosłownie na wyciągnięcie ręki , a na „dzień dobry” chorwacki piasek ( czyt. kamyczki ) pod stopami . Łazienki, toalety , które z reguły są campingową zmorą zaskoczyły nas bardzo pozytywnie! Porównując je z polskimi warunkami to niejeden hotel mógłby pozazdrościć.
Camping Galeb Omiš
Plaże chorwackie są tak różne, że nie da się ich opisać jednym zdaniem. Jedne szerokie, z drobnym kamieniami, inne typowo skaliste, na jednych kamienie wielkości pięści, a na innych wąskie wybrzeże, gdzie aby mieć miejscówkę do plażowania trzeba było wstać o 6 rano ! I to nie jest żart… W Makarskiej plażowicze wieczorem zostawiali ręczniki i maty obłożone kamieniami z każdej strony, by następnego dnia mieć swój kawałek plaży, prawie jak nadbałtycki parawaning ( hahaha ) . W Omišu plaża była tak szeroka, że można było rozkładać się wzdłuż i wszerz. A w Šibeniku plażowicze rozkładali się nam dosłownie „pod domem ” by złapać choć trochę cienia z drzew, które mieliśmy na naszym miejscu campingowym. Podczas śniadania mieliśmy bardzo wesoło, gdy półnagi pan-plażowicz zaglądał nam do talerza, co tam jemy dobrego 😉 A… i jeszcze jedna ważna rzecz ! Na każdym campingu mogliśmy liczyć na pomoc sąsiadów, czy to była kwestia pożyczenia wiaderka na wodę, klucza, czy ustawienia przyczepy.
Chorwacja – przepiękna, klimatyczna, w której zapisaliśmy kawałek życiowych wspomnień i z pewnością wrócimy tam, nie raz…
Twierdza Mirabella Omiš
Omiš
Dubrovnik
Dubrovnik zdecydowanie trzeba zobaczyć i najlepiej poświęcić na zwiedzanie cały dzień, nawet z noclegiem, by obejść te wąskie uliczki z tysiącami schodów i zakamarków, z niezliczoną ilością malutkich restauracji w których serwowane są wyśmienite owoce morza i ich lokalne wino. I tu zwiedzanie w wersji bez wózka lub bez dziecka o ile jest taka możliwość i nie jesteście na wakacjach sami. Dla Mai po godzinie byłoby na tyle dziennych atrakcji, marudziła, marudziła..i zasnęła. Nie zobaczyliśmy wszystkiego, gdyż ograniczał nas wózek, który musielibyśmy dźwigać ze śpiącą w nim Mają. To tak z doświadczenia podróżującego rodzica 😉
Dubrovnik
Te pufy-poduchy to najlepsza rzecz jaka zabraliśmy na wakacje !!! Italpouf polecam bardzo !!! Kupione na 3 dni przed wyjazdem, nasz hit wakacyjny i atrakcja turystyczna dla plażowiczów 🙂 Jeździły z nami w przyczepie, a w ciągu dnia były strefą relaksu. Uwierzcie, jak już się na nich ułożycie nie będziecie chcieli wstać. Uwaga! One rozleniwiają 😉 To wersja outdoorowa , nie straszne im wilgoć, deszcz czy inne atrakcje atmosferyczne, po powrocie zdjęłam pokrowce i po prostu uprałam. Leżak, łóżko, puf dla dwojga a nawet i trojga – uwielbiam !
A teraz oblegane turystycznie Wodospady Krka
Oczekiwania…
vs rzeczywistość…
Także tak… moim daniem przereklamowane, oblegane wręcz przepełnione tłumami ludzi. Zdecydowanie wolałabym zobaczyć to miejsce w okresie październik-maj gdzie kąpiele są zabronione.
W lipcu jest tu duszno, wręcz parno, taka wyprawa dla małego dziecka, była dość ciężka i męcząca. I te tłumy… przepychające się, depczące po palcach… To nie był nasz udany dzień zwiedzania, temperatura tam na miejscu dochodziła do 43°C …Wózek raczej odpada, bo trzeba pokonać wiele schodów w drodze powrotnej. Na plakatach, widokówkach wodospady kuszą zdjęciami bez turystów, i to by było na tyle..
Tylko z góry, z tarasu widokowego można był nacieszyć oko…
Šibenik to miasteczko oczarowało mnie najbardziej ! Mogłabym tymi wąskimi, klimatycznymi uliczkami spacerować godzinami… I marzę, by tu wrócić…
Šibenik Old Town
Makarska